Pisanie mantr jako praktyka duchowa

0

Jakieś 15 lat temu podróżowałem po świętych miejscach północnych Indii. Przybyłem także do Ayodhi świętego miejsca narodzin Pana Ramaczandry. Miałem okazję zobaczyć tam i poprzebywać w obecności joginów z włosami do ziemi, którzy na zimę schodzili z gór himalajskich by świątyniach przetrwać ten srogi klimat. W życiu nie widzieli zegarka czy aparatu fotograficznego. W tym miejscu okresie prawie dwóch tygodni nie widziałem tam ani jednego białego człowieka co było moim zdaniem bardzo dziwne bo we Wryndawanie można zobaczyć wielu tzw. białych ludzi.

Ghat-Ayodhya

Ghat w Ayodya

Zatrzymałem się w świątyni Choti Chawani gdzie prezydent świątyni Punitram das – stary 90 letni jogin, zaoferował mi darmowy pokój (drewniana prycza, krzesło i kraty w oknach – zabezpieczenie przed małpami oraz darmowy posiłek. Nota bene strasznie wychudłem na ich diecie, bo się tego nie dało jeść tak strasznie było ostre, że wszystko paliło. Jadłem tylko placki chapati i banany.

Świątynia miała własną kuchnię i mogła obsłużyć dowolną liczbę przyjezdnych – od 1 do 1000. Posiłek wydawany był raz dziennie około południa z uprzednim śpiewaniem mantr i modlitw. Trwało to czasem około pół godziny, aż głodni jogini nie zaczęli krzyczeć na głos by modlący kończył swoją erudycję, a wszystko odbywało się przy salwach śmiechu.

Indie slaid_40

Punitram das – stary 90 letni jogin i autor

Mieszkając tam starałem się odwiedzać różne świątynie i święte miejsca gdzie Sita i Ram są jedynymi bóstwami jakie są tam wielbione.

49_big

Bóstwa Sita Ram z Ayodyi

Poranne spacery lubiłem spędzać nad świętą rzeką Saryu gdzie setki ludzi przychodziło tam by w ciszy i skupieniu spędzić czas na modlitwach. Przy wschodzie słońca wielokrotnie zauważyłem pewną osobliwą rzecz mianowicie, wiele osób pisało coś w swoich podręcznych zeszytach. Niewiele osób znało tam angielski, a w szczególności tubylcy, więc nie pytałem. Jednakże któregoś dnia ‘przypadkowo’ trafiłem do pewnej starej i pięknej świątyni gdzie każdy metr ścian i podłogi był wyrzeźbiony w granicie wersetami z Ramajany.

W świątyni tej zauważyłem około 50 kobiet i mężczyzn siedzących na granitowej podłodze piszących w ciszy i skupieniu coś w swoich podręcznych zeszytach. Spotkałem tam też Punitram dasa i zapytałem go to, a on zabrał mnie do siebie i opowiedział o wszystkim (prawie o wszystkim, bo jak twierdził nie jestem gotowy bym o pewnych sprawach wiedział, a raczej jeszcze nie teraz).

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

zeszyt z mantrami

W swoim pokoju pokazał mi jakieś pięciolitrowe słoje wypełnione różowym ryżem, gdy spytałem się dlaczego ten ryż jest różowy, bo takiego nigdy nie widziałem odpowiedział bym przyjrzał się mu bliżej. Każde, ale to każde, ziarko ryżu w słojach miało wyryte igłą w sanskrycie Sita Ram i rycina miała wypełnienie koloru czerwonego. Pokazał mi duże i miniaturowe duchowe obrazy, rzeźby oraz zeszyty takie jak widziałem nad rzeką i tej osobliwej świątyni. Zeszytów było mnóstwo.

Wszystkie były zapisane świętymi imionami Pana, w większości czerwonym tuszem aczkolwiek były też i czarne. Zaprowadził mnie do swojej świątyni gdzie Sita i Rama byli wielbieni z wielkim splendorem. Obok bóstw było otwarte pomieszczenie w którym widziałem tysiące takich zapisanych zeszytów poukładane w stosy jeden na drugi. Wytłumaczył mi, że ktokolwiek ukończy swój zeszyt to przynosi go do tej świątyni i wraz z wielbieniem bóstw robi się też razem ofiarę do Świętego Imienia Pana, które są zapisane w tych właśnie zeszytach.

Pokazał mi wersety z Ramajany gdzie opisane jest, że słowo pisane jest stu krotnie mocniejsze od wypowiadanego. Nie którzy nie wiedzą, ale powszechie znanym faktem, że pisanie mantr jest formą dodatkową do ich wypowiadania. Każda z tych osób, które widziałem że pisały, miała jakąkolwiek formę korali, czy to były długie czy krótkie, ale miała.

P7180390

piszę mantry

Intonowanie imion jest podstawową formą praktykowanej medytacji, a pisanie jest to forma dowolnej i dodatkowej czynności w służbie oddania. Gdy zapytałem się Punitram dasa jak długo to robi to odpowiedział, że nie pamięta jak dawno to było kiedy rozpoczął pisanie, ale z pewnością od najmłodszych lat. Powiedział także, że nie ma sztywnych zasad z pisaniem jak z intonowaniem.

Jeżeli masz atrakcję do Sity i Ramy piszesz je, a jeśli masz atrakcję do Radhy i Kryszny to piszesz je. Jeśli ktoś uwielbia Nityanandę i Gaurangę to pisze Ich imiona, pragniesz pisać Maha Mantrę piszesz ją – nie ma sztywnych zasad. Święte Imię jak i Krsna jest Absolutem i jakakolwiek forma kontaktu z nimi jest doskonałością. Kolor czerwony jak powiedział jest kolorem serca, kolorem miłości i dlatego wielbiciele starają się pisać święte imiona czerwonym piórem lub długopisem – a mieli tam ogromny zapas długopisów i zeszytów.

26439186

Świątynia w Ayodya

Jeden lub dwa takie niezapisane zeszyty mam jeszcze w domu. Co jakiś czas (prawdopodobnie raz w roku) mają ceremonię Świętego Imienia na którym dwudziestoletnim maratończykom pisania mantr guru tej społeczności wręcza im ichniejszy dyplom i symboliczną odznakę świętego imienia, co osobiście uważam za bardzo sypatyczny gest.

Widząc to wszystko, wielkie zaangażowanie tych tak skromnych ludzi w życie duchowe i pisanie mantr postanowiłem spróbować pisać. I tak, od tamtego czasu do dziś pisanie stało się moją codzienną praktyką. Niezależnie od moich codziennych spacerów z koralami, zeszyt i czerwony długopis zawitał do mojego życia. Moja żona i dzieciak (9 lat) łykneli też tego ‘bakcyla’. Co prawda chłopiec pisząc już 4 lata teraz zaczyna mieć z tego frajdę, ja też mam frajdę jak widzę, że on pisze i jemu się podoba.

P7090216

pisz mantry

I tak, dość wcześnie nauczył się pisać mając kontakt z tą formą medytacji. O dziwo, mojej żonie pisanie bardziej się podoba niż intonowanie na koralach. Pisząc po dwie lub cztery strony dziennie bije wszelkie rekordy – i takie są skutki pracy w biurze.

Co ciekawe i jest to fakt, że gdy piszemy to musimy się skoncentrować na tym co robimy, jednakże gdy wypowiadamy mantry to często myślimy o czymś innym co w pisaniu jest sprawą niemożliwą. Tak przynajmniej jest w moim przypadku. Osobiście jestem wdzięczny Krsnie, że również i taką formę medytacji mogę praktykować. Oprócz intonowania świętych imion pisanie ich daje mi ogromną przyjemność (nie zawsze muszę przyznać) i satysfakcję.

Człowiek jest istotą złożoną, jednym pasują lody śmietankowe innym kakaowe. Pisanie mantr nie zastąpi intonowania (w nie których przypadkach tak jest), ale może to być jak posypka orzechowo bakaliowa na tym lodzie. Nigdy loda nie zastąpi, ale jest smacznym dodatkiem dla tych którzy lody lubią. Jedni mają atrakcję do Boga w takiej czy innej formie pisanej czy mówionej, a to jest kontakt z Absolutem.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

zeszyt z mantrami

Święte Imię jest Kryszną i czy patrzymy na Krysznę z przodu czy z boku nadal jest to Kryszna.

I tak moi przyjaciele chciałem się z wami podzielić moimi doświadczeniami i feelingiem dotyczących moich kontaktów z pisaniem mantr. Szczerze zachęcam do podjęcia próby posmakowania pisanego Świętego Imienia również w tej formie. Nie mówię, że początki będą łatwe (mnie nie było łatwo, innym przychodziło to naturalnie jak w przypadku mojej żony), ale jak z koralami – efekt jest gwarantowany i fizycznie widoczny.

Serdecznie pozdrawiam na czerwono. Hare Kryszna.

Darek

(662)

Share.

Leave A Reply